Interesujący
wykres znaleziony tutaj (link). Dynamika
CPI na przestrzeni ostatnich 20 lat dla odzieży była zdecydowanie niższa niż
dla wszystkich dóbr i usług, według. danych BLS (USA). Nie wnikając w przyczyny
(np. rozwój azjatyckich fabryk, efektywniejsza i tańsza produkcja, preferencje
konsumentów, względna zamożność) jest to w pewnym sensie obraz cen na rynku
odzieży w rozwiniętym kraju. Trochę negatywna wizja dla spółek odzieżowych, acz
oczywiście wcale nie musi się w Polsce coś podobnego zrealizować (różnorodność
czynników na to wpływających).
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inflacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą inflacja. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 14 października 2013
poniedziałek, 11 marca 2013
Tym się kierowała RPP?
Pojawił
się przed chwilą raport NBP o inflacji (link)
i prawdopodobnie część podstaw jakimi kierowała się RPP tnąc stopy do 3,25
punktu procentowego na ostatnim posiedzeniu. Generalnie w blogosferze pojawiały
się opinie, że cięcie o 50 punktów bazowych po czterech z rzędu obniżkach o 25
punktów musiało być spowodowane czymś, co właśnie będzie w projekcji inflacji i
PKB, o której RPP miało wiedzę. Można to było też wnioskować na podstawie
wypowiedzi członków RPP przed posiedzeniem i potencjalnego rozkładu głosów. Tak
naprawdę to wydawało się, że obniżka o 25 punktów zależy od jednego głosu, a
okazało się, że zdecydowano o obniżce o 50 punktów. I rzeczywiście - proszę
zobaczyć na prognozę bezrobocia w projekcji PKB. To oczywiście są wartości według.
BAEL a nie GUS. Wydaje mi się, że właśnie ta prognoza bezrobocia (i jego całościowy
wpływ na gospodarkę) była kluczowa dla RPP. Bo co by nie powiedzieć, ale ta
prognoza wygląda po prostu źle.
poniedziałek, 22 października 2012
Ryzyko inflacji a safe-haven
Przeważnie w mediach jako skutek
prowadzenia luźnej polityki monetarnej jest wymieniania inflacja, często nawet
hiperinflacja. Zgodnie z książkowymi podstawami, gdy istotnie zwiększy się ilość
pieniądza w obiegu, to przy niewielkiej zmianie globalnej produkcji powinny
wzrosnąć ceny w danej gospodarce. Nie ma dokładnie sprecyzowanego momentu w
czasie, kiedy w gospodarce powinno się zaobserwować zwiększoną inflację, gdyż
na jej wielkość wpływa szereg czynników. Okoliczności mogą się tak złożyć, że w
okresie kilku lat od początku istotnego zwiększania ilości pieniądza (w
gospodarce i otoczeniu tej gospodarki), nie wystąpi zwiększona inflacja.
Przykład – Szwajcaria, na podstawie opracowania Natixis (link).
Safe-haven, czyli obszar, kraj,
gospodarka, do którego napływa kapitał w poszukiwaniu aktywów mniej ryzykownych
niż te dostępne w innych obszarach. Szwajcaria tą rolę pełni od długiego czasu,
a sam proces nasilił się po 2008 roku. Do Szwajcarii napływał kapitał
(momentami aż do 50% PKB w wymiarze rocznym) przyczyniając się do znacznego
umocnienia franka do dolara czy euro. Prawdopodobnie frank byłby jeszcze
mocniejszy niż jest obecnie, gdyby nie interwencje banku centralnego (poziom
1,2000 na EUR/CHF oraz zwiększanie rezerw walutowych). Skutkiem aprecjacji
franka i zwiększania rezerw jest zwiększona baza monetarna (za coś euro i
dolary trzeba było kupować by ratować eksport). Okazało się, że zwiększenie
bazy monetarnej praktycznie o prawie 700% w cztery lata nie spowodowało gwałtownego
wzrostu inflacji (CPI Y/Y pomiędzy -1% a +1,5%), który mógł być oczekiwany. Kreacja
pieniądza nie miała też wpływu na rynek kapitałowy, natomiast przyspieszyła
tempo wzrostu cen nieruchomości.
I teraz pojawia się zasadnicze
pytanie – czy ryzyko inflacji zanikło, czy tylko zostało przesunięte w czasie? Spora
część zwiększonej bazy monetarnej ma odzwierciedlenie w przyroście rezerw walutowych
(korelacja 0,87 dla szeregów czasowych 2002-2012 w USD) i w tym można upatrywać
braku dużej inflacji obecnie. Jednak, kiedyś nadejdzie ten moment, że światowy kryzys
się skończy i gospodarki wrócą na ścieżkę przynajmniej dwu lub trzyletnich
wzrostów. Wtedy kapitał przestałby napływać, a może nawet płynąłby w drugą
stronę, powodując deprecjację franka. To oznacza droższe surowce, ale też
większą opłacalność eksportu, a w połączeniu z zwiększoną konsumpcją mogą one
przyspieszyć inflację. Jednak, w moim zdaniem, kluczowe będzie stanowisko SNB
odnośnie rezerw walutowych i ich wykorzystania. Jeśli SNB będzie utrzymywał
rezerwy w podobnej wielkości jak obecnie w aktywach zagranicznych, nie powinno mieć
to istotnego im pulsu inflacyjnego w kraju. Jeśli jednak SNB uzna, że rezerwy
są na tyle duże, że część można przeznaczyć na inne cele niż bezpieczne papiery
skarbowe czy metale szlachetne, to może to wywołać jakiś impuls inflacyjny. Ale
to tylko pod warunkiem, że aktywa byłby nabywane w kraju lub z tych środków
byłby finansowane jakieś duże inwestycje krajowe. Natomiast według mnie
bardziej prawdopodobne jest, w przypadku decyzji o przeznaczeniu części rezerw
na inne cele, stworzenie czegoś w stylu narodowego funduszu inwestycyjnego. Dlaczego?
Środki z rezerw już byłby w postaci dolarów czy euro (SNB nie interweniowałby
na rynku), a być może dałoby się znaleźć w Europie lub w Stanach
niedowartościowane aktywa, z których stopa zwrotu byłaby zdecydowanie
atrakcyjniejsza niż z papierów skarbowych. Generalnie, coś w rodzaju
norweskiego funduszu inwestycyjnego lub funduszy z krajów arabskich. Mam ciche
podejrzenie, że Szwajcarzy już o tym myślą.
Natomiast, wracając do inflacji.
Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, dla gospodarki Szwajcarii będącej
safe-haven, istotne zwiększenie bazy monetarnej może nie przełożyć się na zwiększoną
inflację.
niedziela, 30 września 2012
A może jednak nie inflacja?
Znalazłem ostatnio interesujący
raport Natixis o skutkach polityki monetarnej (link)
- „Kreacja pieniądza nie jest odpowiednia do
rozwiązania strukturalnych problemów: trzy przykłady i katastrofalne
konsekwencje zastosowanej polityki monetarnej”. Polecam wszystkim
przeglądnięcie tego pdf’a, a nawet zapisanie go sobie gdzieś w prywatnym
archiwum.
Raport opisuje trzy okresy: lata
siedemdziesiąte, przełom tysiąclecia oraz ostatnie 5 lat w Stanach, Wielkiej
Brytanii, Francji, Włoszech oraz Hiszpanii. W latach siedemdziesiątych, te
kraje doświadczyły negatywnych szoków podażowych oraz wzrostu cen ropy. Reakcją
było zwiększenie ilości pieniądza, co wywołało inflację i skutkowało
restrykcyjną polityką monetarną w latach osiemdziesiątych. W drugiej połowie
lat dziewięćdziesiątych gospodarki krajów OECD zaczęły spowalniać z rożnych
powodów – zmniejszenia tempa postępu technologicznego, wzrostu konkurencyjności
rynków wschodzących i zmniejszenia tempa wzrostu płac. Ekspansywna polityka
monetarna pozwoliła utrzymać wzrost, ale też przyczyniła się do powstania
baniek spekulacyjnych, przede wszystkim bańki internetowej. W ciągu ostatnich
pięciu lat celem ekspansywnej polityki monetarnej ułatwienie finansowania
wysokich deficytów fiskalnych i uniknięcie właściwych reform strukturalnych w
trakcie spowolnienia gospodarczego (odważne stwierdzenie jakby na to nie
patrzeć, jednak wiele jest w tym prawdy w mojej opinii).
Główna teza raportu jest
następująca. Ekspansywna polityka monetarna jest odpowiednia do łagodzenia
kryzysów płynnościowych i prowadzenia polityki antycyklicznej, ale nie może
rozwiązać problemów strukturalnych, gdyż wykorzystanie jej w tym celu może mieć
katastrofalne konsekwencje. Autorzy później opisują efekty wykorzystania
ekspansywnej polityki monetarnej w tych trzech okresach. Po szczegóły odsyłam
do opracowania, natomiast ciekawy jest wniosek analityków z Natixis.
Spadek dynamiki realnego PKB w
latach 2008-2009 miał skutek w postaci zwiększenia deficytów fiskalnych oraz przyśpieszenia
wzrostu wielkości długu do PKB. Banki centralne chcąc polepszyć sytuację
fiskalną zwiększyły podaż pieniądza, między innymi poprzez nabywanie rządowych
obligacji. Ta polityka będzie przybierać na sile w przyszłości – QE3 w Stanach
(a może i kolejne), OMT w Strefie Euro czy przedłużenie skupu obligacji przez
BoE.
I tutaj zaskoczenie. Analitycy
Natixis w związku z nową gigantyczną podażą pieniądza nie uważają inflacji za główne
ryzyko. I to jest o tyle zaskakujące, że większość osób na hasło druk pieniądza
myśli inflacja już wręcz odruchowo. Jako argument podane jest wysokie i prawdopodobnie
ciągle rosnące bezrobocie. Natomiast ja bym jeszcze dodał do tego spadek
konsumpcji i wzrost skłonności do oszczędzania przez część społeczeństwa
spowodowany niepewnością sytuacji materialnej w przyszłości. Za bardziej
ryzykowna jest postrzegana ucieczka od pieniądza (!), w postaci runów na banki
(to już ma miejsce – Grecja, Hiszpania) i ucieczką od waluty państw z rosnącą
podażą pieniądza, skutkującą osłabieniem samej waluty. Osobiście dodałbym
jeszcze, że w sytuacjach kryzysowych uciekać kapitał to będzie raczej do USD
niż odwrotnie, ale ta „zasada” rynkowa jest chyba na tyle przyjęta, że nie
trzeba było o niej wspominać. Złoto, waluty safe heavens, ziemia rolna i pod
budowę to aktywa, do których przynajmniej część tego kapitału napłynie.
Podsumowując, polityka monetarna
nie jest odpowiednim narzędziem zastępczym reform strukturalnych (np. wzrostu
konkurencyjności, redukcji wysokich deficytów fiskalnych), jej niewłaściwe
zastosowanie w wariancie ekspansywnym może prowadzić do inflacji, baniek
spekulacyjnych czy potencjalnie awersji do utrzymywania aktywów w niektórych
walutach lub pieniądzu w ogóle.
Subskrybuj:
Posty (Atom)