Pojawił
się przed chwilą raport NBP o inflacji (link)
i prawdopodobnie część podstaw jakimi kierowała się RPP tnąc stopy do 3,25
punktu procentowego na ostatnim posiedzeniu. Generalnie w blogosferze pojawiały
się opinie, że cięcie o 50 punktów bazowych po czterech z rzędu obniżkach o 25
punktów musiało być spowodowane czymś, co właśnie będzie w projekcji inflacji i
PKB, o której RPP miało wiedzę. Można to było też wnioskować na podstawie
wypowiedzi członków RPP przed posiedzeniem i potencjalnego rozkładu głosów. Tak
naprawdę to wydawało się, że obniżka o 25 punktów zależy od jednego głosu, a
okazało się, że zdecydowano o obniżce o 50 punktów. I rzeczywiście - proszę
zobaczyć na prognozę bezrobocia w projekcji PKB. To oczywiście są wartości według.
BAEL a nie GUS. Wydaje mi się, że właśnie ta prognoza bezrobocia (i jego całościowy
wpływ na gospodarkę) była kluczowa dla RPP. Bo co by nie powiedzieć, ale ta
prognoza wygląda po prostu źle.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PKB. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PKB. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 11 marca 2013
środa, 12 grudnia 2012
Wykres dnia #9 – prognozy PKB
Ponownie o prognozach PKB, tym
razem w dłuższej perspektywie (chciałem znaleźć cały raport Deutsche Banku, ale
mi się niestety nie powiodło – link do fragmentu na ZH link).
Poniżej dwie grafiki z tylko kilku podanych dalej na ZH.
niedziela, 9 grudnia 2012
Wykres dnia #8 – prognozy PKB na rok 2012 (2)
Kolejny dowód na to (link), że nie należy się zbytnio przywiązywać
do prognoz makroekonomicznych sporządzanych na tyle wcześnie przed końcem prognozowanego
okresu, że nieprzewidziane zdarzenia mogą całkowicie zaburzyć obraz sytuacji i
podważyć założenia prognozy. Wcześniej również pokazywałem wykres również z The
Economist (link)
gdzie widać, jak średnia oczekiwań 20
specjalistycznych instytucji co do tempa wzrostu PKB w Strefie Euro spadła o 2,2
punktu procentowego w pół roku.
Tutaj jest tylko rok czasu
pomiędzy prognozą a końcem prognozowanego okresu. Strach pomyśleć, jak to
zestawienie może wyglądać dla pięciu lat. Nie wspominając co z dzisiejszymi prognozami
będzie za pięć lat…
E1
piątek, 9 listopada 2012
Downgrade tuż tuż?
Wybory w Stanach już były, wynik
nie zaskoczył obserwatorów zbytnio, Barack Obama zostaje prezydentem na drugą
kadencję. Nie jest to wpis o charakterze politycznym, więc nie chcę przesądzać,
czy to doby wybór, czy może jednak nie. Natomiast w mediach ekonomicznych w
gorącym okresie przedwyborczym pojawiało się sporo wypowiedzi, jakie będą
efekty wyborów poszczególnych kandydatów na stanowisko prezydenta, jakie są
prognozowane scenariusze dla amerykańskiej gospodarki itd. Generalnie, spora
część sprowadzała się do uproszczeń – jeśli wygra X, to pozytywnie lub
negatywnie dla akcji/obligacji/surowców/dolara. Oczywiście, przekaz medialny ma
swoje prawa, gdyż komunikat musi być jasny i przejrzysty. Ja natomiast uważam,
że nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o skutki wyborów na
rynkach finansowych. Główny powód: nie rozpatrujemy tylko i wyłącznie samej
gospodarki Stanów. Na przykład praktycznie równolegle z wyborami w Grecji
parlament głosował cięcia oraz były wybierane nowe władze w Chinach. Mogło się
okazać, że parlament grecki nie przegłosował cięć, co mogło zaowocować całkiem
dużą paniką w wszystkich rynkach. Zawsze może się tak zdarzyć, że pomimo
trafnej prognozy gdzieś na świecie będzie miało miejsce takie zdarzenie, które
spowoduje ruch w przeciwną stronę. Myślę, że zawsze należy uwzględniać takie
ryzyko, bez względu na to, jaki rynek analizujemy i w jakim horyzoncie
czasowym.
Abstrahując od poszczególnych
analiz, generalnie w przypadku wygranej Obamy możemy rozpatrywać dwa scenariusze
na najbliższy czas. Pierwszy, wygrywa prezydent, za którego kadencji istotnie
wspiera się wzrost gospodarczy wysokimi deficytami federalnymi, jest prowadzona
wyjątkowo łagodna polityka monetarna, świeże dolary trafiają na rynek, które
podtrzymują wzrosty, a w razie jakiejś katastrofy przedsiębiorstwa mogą liczyć
na rządową pomoc. W takim przypadku w ciągu pierwszych dwóch tygodni rynki nie
powinny na sam wybór zareagować negatywnie. Drugi scenariusz opiera się na tym,
że rząd federalny utrzymuje zbyt wysokie deficyty i dopuszcza wysoki poziom
długu w relacji do PKB oraz nie zamierza aktywnie ograniczać tempa przyrostu
długu. Dlaczego? Wydatki na opiekę zdrowotną, przywileje socjalne i
stymulowanie gospodarki (rynek pracy) nie będą łatwe do ograniczenia, a z jakiś
źródeł trzeba je finansować. Ograniczenie deficytu to w takim otoczeniu
makroekonomicznym to krok w stronę recesji, a jej administracja zdecydowanie
nie chce. Stąd podejrzenie, że deficyty federalne dalej będą utrzymywane na
poziomie co najmniej 5% do 8% PKB, co przy walce o uniknięcie recesji musi
skończyć się dalszym, silnym zwiększaniem się relacji długu do PKB (obecnie
około 103% link).
S&P500 w dwie sesje po
wyborach spadł odpowiednio -2,37% w środę i -1,22% w czwartek, a w nagłówkach
na portalach informacyjnych możemy znaleźć informację, że rynki amerykańskie
spadają przez obawy o fiscal cliff. Pojawiają się obawy, że Republikanie w
Kongresie będą przedłużać osiągnięcie porozumienia do oporu, a podwyższenie
limitu długu może zostać przegłosowane dopiero w ostatnim momencie lub
troszeczkę później. Wygląda więc na to, że przynajmniej w horyzoncie
dwóch-trzech dni realizujemy drugi scenariusz. Dodatkowo, S&P500 będzie
dzisiaj walczyć z istotną średnią z 200 sesji (MA200), i jeśli zamknie się
dzisiaj znacznie poniżej tej średniej, pojawia się silny sygnał sprzedaży.
Moim zdaniem, tutaj nie chodzi
tylko o fiscal cliff. Ten jest owszem istotny, bo w przypadku jego aktywowania
pojawia się dodatkowy impuls recesyjny, ale podejrzewam, że zarówno
Republikanie i Demokraci są świadomi jego konsekwencji i chcą go uniknąć. Co
nie oznacza, że nie będą negocjować i targować się do oporu, gdyż wizerunek u
wyborców jest najważniejszy. Myślę, że niedoceniana jest tutaj reakcja agencji
ratingowych na działania administracji i Kongresu. Przy ostatnim podnoszeniu
limitu długu 31 lipca 2011 ogłoszono porozumienie, prezydent Obama podpisał je
2 sierpnia, a 5 sierpnia Standard&Poor’s obniżył rating Stanów do AA+ (link). Wszyscy pamiętamy, jaki to
miało efekt na rynki finansowe na całym świecie. Podejrzewam, że przy
najbliższym podnoszeniu limitu długu i całym zamieszaniu z tym związanym
również Fitch oraz Moody’s dokonają obniżki ratingu. Dlaczego? Wysokie deficyty
i brak widoków na powstrzymanie przyrostu zadłużenia w długim terminie muszą
prędzej czy później spowodować reakcje agencji ratingowych. Można oczekiwać, że
reakcja rynków na tą obniżkę może być podobna tej z ubiegłego roku (Fitch już
publicznie zagroził obniżką).
Pytanie pojawia się następujące –
czy Fitch i Moody’s tylko wyrównają poziom oceny do S&P, czy w przypadku,
gdyby S&P obniżyło jeszcze o jeden stopień zdecydują się na obniżkę o dwa
stopnie w perspektywie najbliższych miesięcy? Ciężko prognozować nastroje na
rynku, gdyby te obniżki miały miejsce. Ja dodatkowo mam wrażenie, że agencje
ratingowe mogą nie czekać do grudnia na porozumienie Demokratów z
Republikanami, odkładając podjęcie decyzji na po poznaniu warunków porozumienia
i poziomu nowego limitu długu. Nie zdziwię się, jeśli jeszcze w listopadzie lub
na początku grudnia Fitch lub Moody’s zdecydują się na obniżenie ratingu. Taki
ruch z dużym prawdopodobieństwem spowodowałby powtórkę z sierpnia 2011, a jakby
do tego dodać niepewność sytuacji w Grecji, napięta sytuację Hiszpanii i
spowolnienie w Chinach, perspektywa rysuje się negatywnie.
Tekst został również opublikowany
na zaprzyjaźnionym portalu Chartstock.pl (link),
polecam wszystkim!
piątek, 5 października 2012
Wykres dnia #6 – prognozy PKB na rok 2012
Każdego miesiąca The Economist
tworzy ankietę wśród grupy ekonomistów z renomowanych instytucji, pytając ich
między innymi o ich przewidywania co do tempa wzrostu w wybranych gospodarkach
(link).
Z racji tego, że przewidywania są zbierane co miesiąc, łącząc wszystkie ankiety
w jedną całość można stworzyć ciekawą wizualizację, jak zmieniają się prognozy
czołowych instytucji. W ten sposób możemy zobaczyć, jak średnia oczekiwań 20 specjalistycznych
instytucji co do tempa wzrostu PKB w Strefie Euro spadła z 1,6% w sierpniu 2011
do -0,6% w lutym 2012 roku. 2,2 punktu procentowego w pół roku.
Nie wiem, jak to interpretować.
Albo w działach analitycznych pracują ludzie z optymistycznym skrzywieniem i
niechętnie dostosowują swój ogląd do danych statystycznych. Albo te zespoły nie
są w stanie ogarnąć kompleksowo złożoności problemów, na przykład Strefy Euro,
i nie potrafią uwzględnić splotu negatywnych wydarzeń. Albo od sierpnia 2011 do
lutego 2012 pojawiło się tyle istotnych informacji, że zasadnym były takie
korekty prognoz. Albo analitycy tam pracujący za mało zarabiają.
Ja bym się przynajmniej wstydził,
gdybym musiał po pół roku w ten sposób obniżać swoją prognozę tak ważnego wskaźnika jak dynamika PKB. Zwłaszcza, że te
dwa punkty procentowe to dużo w odniesieniu do historycznych wartości tego
wskaźnika (link).
Na szczęście, nie prognozuję.
czwartek, 20 września 2012
Wykres dnia #4 – FedEx i BofA
Być może tym wykresem (link)
i prognozą opartą na podobnych dany kierował się FED uruchamiając QE3? Jest to
wskazówka, że w najbliższej przyszłości odczyty PKB Stanów mogą niższe, może
nawet w okolicy zera. Gdyby tak rzeczywiście było, to oznaczałoby dalszy wzrost
bezrobocia w Stanach. A przy obecnym skupieniu uwagi FED na rynku pracy (QE
dopóki rynek pracy nie poprawi się znacząco), może to sugerować w przyszłości
pojawienie się QE4, QE5 itd.
W ten sposób rzeczywiście może
ziścić się prognoza (link,
link)
mówiąca, że FED do końca 2013 roku będzie posiadał około 50%, a do końca 2014
około 65% wszystkich obligacji USA o terminie wykupu 6 lat i więcej. Po przez
kolejne QE FED kreowałby (kreuje od jakiegoś czasu?) ogromny popyt na
amerykańskie papiery skarbowe. To prowadziłoby do coraz niższej rentowności
tych papierów w dłuższym terminie, a z każdym kolejnym kwartałem powoli kończyłby się
dostępne obligacje do kupienia. Zwłaszcza, jeśli przez przypadek USA na serio
zaczną walczyć z relacją długu do PKB i generalnie samą wielkością długu. Bank
of America po ogłoszeniu QE3 przygotował prognozę, że do końca 2014 roku suma
bilansowa FEDu może urosnąć nawet do 5 bilionów (naszych) USD. Dość luźno nakładając
na jeden wykres sumę bilansową FEDu, kurs złota i ropy od 2009 roku, można
dojść do ciekawych przewidywań. Traktowałbym to z przymrużeniem oka, gdyż
obecnie praktycznie na całym świecie dzieje się tyle różnych i ważnych rzeczy,
że właściwie każda prognoza jest obarczona dużym ryzykiem niespełnienia. Wojna na
Bliskim Wschodzie, napięcia polityczne w krajach muzułmańskich, Grexit i jego
niezbadane skutki, może nawet opuszczenie unii monetarnej przez Niemcy,
podejście (nowej/starej) amerykańskiej administracji do długu oraz rosnące ceny
żywności. Zbyt dużo niewiadomych oraz sporo działań banków centralnych, często
niestandardowych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)