Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hiszpania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hiszpania. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 marca 2013

Europejskie absolutne zero wyobraźni w kontekście historii ratowania Cypru


News dnia, Cypr i pakiet ratunkowy, pewnie każdy z Was już o tym czytał lub słyszał (link, komentarz Trystero link). Takiego postanowienia i warunku się nie spodziewałem, nie wiem, czy ktokolwiek się spodziewał. Nałożyć jednorazową opłatę od depozytu do około 10% wielkości każdego depozytu w bankach cypryjskich i zaoferować w zamian akcje bankrutujących banków? Przecież to się wydaje bardzo nieprzemyślany pomysł, a jednak to ogłoszono.

Kto to wymyślił? Urzędnicy strefy euro (rozumiem najwyżsi to zaakceptowali) i MFW. Nie wiedziałem, że można zaocznie pozbawiać w Europie ludzi pieniędzy zdeponowanych w bankach? Podejrzewam, że sam mechanizm jest legalny, bo nie sądzę, żeby tego nie sprawdzono i narażono się na takie ryzyko w Brukseli, ale nie jestem tego pewien. Podobno na Cyprze nie ma już pieniędzy w bankomatach, ale to nic dziwnego po tej informacji.

Ja się zastanawiam, czy ktoś tą decyzję przemyślał? Przecież od 4 lat w Europie chucha się i dmucha na banki i podkreśla bezpieczeństwo depozytów, podwyższając progi gwarancji państwowych, wstrzykując gotówkę w sektor bankowy w zamian za śmieciowe obligacje, bardzo tanio finansuje się banki LTRO i stoi z masywnym OMT na wszelki wypadek. I tutaj nagle informacja, że depozyty społeczeństwa nie są święte, że w celu ratowania finansów gospodarki można ludziom pomniejszyć wartość ich oszczędności, od tak. No to przecież taki przekaz trafia do wszystkich ludzi w Europie - "trzymasz pieniądze w banku, możesz część stracić poprzez odgórne ustalenia europejskich urzędników" oraz "to nie są twoje pieniądze, skoro organy międzynarodowe mogą Cię części pozbawić".

Na miejscu Greków czy Hiszpanów dawno trzymałbym w tamtejszych bankach tylko tyle gotówki ile jest niezbędne do bieżącego zarządzania płynnością. Nie wiem, czy przypominacie sobie, ale ostatnie trzy cztery lata w Hiszpanii to ciągła walka o zachowanie płynności całego sektora. Wielokrotnie mówiło się, że jest run na banki, pokazywano dane o zmniejszającej się wielkości depozytów, ale zawsze kontrowano to działaniami programów ratunkowych, LTRO czy ewentualną interwencją EBC. Teraz przeciętny Hiszpan będzie myślał, że jeśli rzeczywiście będzie źle, to schemat z Cypru się powtórzy w Hiszpanii, bo dlaczego by nie? Co stoi na przeszkodzie, przecież to już się stało. Więc jeśli będzie miał pieniądze w bankach, to część albo wszystkie wypłaci na wszelki wypadek. Teraz albo w najbliższym czasie, w zależności, kiedy sąsiad i rodzina będą wypłacali. Pieniędzy w formie fizycznej jest mniej niż ulokowanych depozytów, więc dla kogoś może braknąć, co tylko może napędzać panikę i run.

To samo we Włoszech, Portugalii. Dokładając do tego bezrobocie, niestabilność lub brak rządów oraz niezadowolenie społeczne, perspektywa nie wygląda dobrze. Więc, albo sprawa z Cyprem to była bardzo nieprzemyślana decyzja, albo europejscy decydenci mają jakiś mechanizm (poza OMT) do opanowania ewentualnego ogromnego runu na banki, o którym my jeszcze nie wiemy. 

niedziela, 19 sierpnia 2012

Pilna depesza z wypowiedzią europejskiego decydenta


W niekończącej się słownej przepychance przetaczającej się przez Europę już prawdopodobnie nie chodzi o to, co kto komu obieca, kto kogo o co oskarży i co kto zaproponuje. Mam wrażenie, że tu chodzi tylko o to, żeby mówić, mówić dużo (abstrahując o sensu i zawartości merytorycznej wypowiadanych słów), każdemu kto chce słuchać i przekazywać pilne depesze.

Czy kolejne wiadomości z Grecji w ciągu tego tygodnia wniosły coś nowego? Nie, okazało się, że niecałkowicie wdrożono zaplanowane reformy i znowu brakuje pieniędzy na najbliższe płatności. Czyli nic, czego nie dałoby się przewidzieć w lutym. W błędzie są ci, którzy myśleli, że problem Grecji się skończył, lub przynajmniej znikł z listy najbardziej dokuczliwych dla wspólnej waluty. Grecka gospodarka skurczyła się o 6,2% rok do roku po drugim kwartale 2012 roku (link), potwierdzając przypuszczenia, że cały plan redukcji zadłużenia w perspektywie do 2020 roku do poziomu 120% długu do PKB jest wręcz nieosiągalny. Opór społeczeństwa przyzwyczajonego przez lata między innymi do trzycyfrowych dodatków do wynagrodzenia za mycie rąk nie jest łatwy do przezwyciężenia. Może natomiast prowadzić do populizmu i kierowania winy poza decydentów krajowych z lata poprzednich i samo społeczeństwo – na przykład wobec aktualnych podmiotów podejmujących decyzję, czyli Niemiec i EBC. Czyli, nic nowego. Natomiast co zrobić z takimi wiadomościami z Aten (link)?
„Greckie Ministerstwo Finansów policzyło, że obciążona długiem gospodarka będzie odbijać się szybciej i dlug będzie bardziej możliwy do utrzymania (tzn. Grecja będzie miała większą zdolność do jego obsługi), jeśli Grecja dostanie dodatkowe dwa lata na redukcje jej deficytu budżetowego.”
Osobiście uważam, że taki komunikat nic nie wnosi. Na upartego można by poszukać podobnych z 2010 roku, mających to samo znaczenie. A od 2010 roku Grecja miała już dwie akcje ratunkowe, jedno bankructwo, a drugie „w drodze”. W tym wszystkim jedno jest pewne – mentalność Greków się nie zmieniła.

Następne cudowne stwierdzenie z tego weekendu (link), autorstwa ministra finansów Hiszpanii, Luis’a de Guindos’a:
„EBC nie może określać limitów lub mówić jak dużo skupi obligacji lub jak długo będzie interweniować na rynku wtórnym papierów skarbowych krajów strefy euro, w celu, aby taka akcja była efektywna.”
To co, minister finansów Hiszpanii proponuje spiralę zadłużeniową każdemu krajowi strefy euro? No bo po co przecież kontrolować zadłużenie, skoro będzie się mieć pewność powodzenia każdej aukcji długu przy rentowności kilkunastu punktów bazowych niższej niż próg interwencji EBC? To jest propozycja nierozsądna, wręcz zapraszająca takie kraje jak Włochy, Francja czy Grecja do nieograniczonego zaciągania długów. Ja uważam, że jest nierealna i nikt rozsądny w Europie się na nią nie zgodzi (okej, częściowo jest wykonywana poprzez skupy obligacji przez EBC, ale one były doraźne i miały swoje ograniczenia). Myślę, że te słowa były wypowiedziane przez tonącego, chwytającego się brzytwy tylko i wyłącznie dla opinii publicznej. Górnik z kopalni, której rząd hiszpański cofnął dotację, bez której egzystencja na rynku nawet przy obecnych wysokich cenach węgla byłaby niemożliwa, tego genialnego pomysłu nie zrozumie. Hiszpania ma problem praktycznie wszędzie.

A skoro mówimy już o opinii publicznej w Hiszpanii i próbach jej uspokajania, Hiszpanie mają w tej dziedzinie pewnie doświadczenie o ostatnim czasie. Niedawno zwolniono z pracy popularną i bardzo dociekliwą dziennikarkę polityczną, przypuszczalnie z powodu nacisków rządu (link). No tak, ale trzeba jakoś uspokajać społeczeństwo, w którym jest około 24% stopa bezrobocia, system bankowy się sypie, ceny nieruchomości dalej spadają, a społeczeństwo nie chce zaakceptować istotnych zmian (o problemach Hiszpanii pisałem wcześniej, tutaj posty oznaczone etykietką link). Z drugiej strony, nie jest łatwo zachować cierpliwość ludziom, którzy są od dawna bez pracy, których nieruchomości kupowane na szczycie bańki tracą wartość i są warte mniej niż kwoty kredytów, które wzięli w nieregulowanych cajas. Poniżej jest wykres obrazujący procent tzw. „złych kredytów” w Hiszpanii w ostatnich latach, pięknie to on dla młodych Hiszpanów nie wygląda (link).


środa, 15 sierpnia 2012

Z serii wykresy dnia


Co wspólnego mają Groupon, Zynga oraz Facebook? Poza tym, że to są spółki internetowe i ostatnio przeprowadzały IPO? Przy wszystkich trzech IPO brał udział bank Morgan Stanley, który ostatnio miał 5 minut sławy po tym, jak brał udział w przekazywaniu wybranym inwestorom zmienionych przychodów Facebook’a w trakcie IPO oraz w dniu debiutu skupywał jego akcje by nie spadły poniżej 38 USD (na co przeznaczył prawdopodobnie około 2 miliardów USD, efekt – patrz kurs od debiutu). Źródło: link.




Kontrola wzrostu zadłużenia państwa we Włoszech? Nie, oskarżanie o wrogie działanie agencji ratingowych, które wskazują na potencjalne zagrożenia przy obniżkach ratingu. Potrzeby finansowe państwa nie zmaleją istotnie z dnia na dzień (roku na rok), a przy rozpadzie strefy euro może się trafić kilkuprocentowa recesja. 6,4 miliarda EUR przyrostu zadłużenia miesięcznie – nowoczesne zarządzanie państwem w dobie kryzysu (link).



Tylko 100 miliardów EUR bankom hiszpańskim jest potrzebne? A co jeśli ceny nieruchomości spadną tam o 15% i ilość niespłacanych kredytów wzrośnie radykalnie? Sprawa Hiszpanii ostatnio przycichła (urlopy, Olimpiada, mini hossa, risk on mode), ale nie znikła. Ba, skala problemów nawet się nie zmniejszyła (link).


poniedziałek, 23 lipca 2012

Wszyscy sprzedają


Dzisiejszy dzień to kubeł zimnej wody dla tych wszystkich, którzy łatwo i bez zastrzeżeń uwierzyli obietnicy ratunku w postaci pomocy bankom w wysokości 100 miliardów EUR. Zatwierdzonego źródła i formy pomocy nie ma, a w Hiszpanii jest coraz gorzej. To znaczy, dalej jest tak samo, jak było pół roku temu, ewentualnie trochę lepiej, gdyż jakieś reformy rząd Hiszpanii próbuje przeforsować. Mówiąc „jest gorzej” mam namyśli coraz bardziej skuteczne przebijanie się do świadomości ludzi w Europie skali problemów i zagrożeń związanych z sytuacją ekonomiczną Hiszpanii. Od kilku dni głośniej mówi się o problemach regionów, ale przecież o tym było wiadomo pół roku temu. Bezrobocie nie spadło, jest ryzyko że jeszcze bardziej wzrośnie (koniec finansowania kopalń dla przykładu). Ceny nieruchomości dalej mają ogromy potencjał do spadku, do spółki ze wzrastającą liczbą niespłacanych kredytów. Ceny papierów skarbowych Hiszpanii na przetargach i na rynku wtórnym są wyjątkowo niskie, rentowność dziesięciolatek dzisiaj przekroczyła 7,50%. Coraz bliżej jest do kolejnych obniżek ratingów od wielkiej trójki, co z kolei mogłoby zablokować możliwość przyjmowania hiszpańskich obligacji jako zastaw prze EBC (przynajmniej do kolejnej obniżki wymagań, jedna miała miejsce ostatnio). To wszystko absolutnie nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Moim zdaniem, tutaj w każdym momencie można się spodziewać jakiś reakcji rządu Hiszpanii – zwrócenia się o pomoc, oskarżenia EBC lub Niemiec o zbyt słabe działanie lub czegoś w tym rodzaju. Należy zawsze mieć na uwadze, że w takiej sytuacji na rynku jeden komentarz ważnej osoby lub instytucji może istotnie zmienić sytuację. Jednak to tylko (i aż) Hiszpania, a rynek nie obraca się wyłącznie wokół Hiszpanii i jej problemów.

W CNBC pada komentarz redaktora do ponad trzyprocentowego spadku na WIG20: „wszyscy sprzedają”. Ktoś sprzedaje, ktoś kupuje, godzina 15:45 i tylko trochę ponad 410 milionów PLN obrotu na WIG20. Nie wygląda to na panikę i spadek prawie 3,20%, tym bardziej na masową, automatyczną wyprzedaż wszystkiego co się da. 

wtorek, 10 lipca 2012

Wspomnienia o zwycięstwie


Wydaje się, że już nikt nie pamięta o hiszpańskim zwycięstwie. Nie tym na Euro, które przykryło wszystko inne co działo się w kraju. Podejrzewam, że triumf „La Furia Roja” byłby ważniejszy nawet niż jakiś mega skandal w rządzie czy na dworze królewskim. Przypomnę cytat sprzed niemalże dokładnie miesiąca (tu o nim pisałem link):

„Mariano Rajoy, Premier Hiszpanii w niedzielę próbował przedstawić decyzję jego kraju o szukaniu pomocy dla banków w wysokości 100 miliardów EUR z europejskich środków ratunkowych jako zwycięstwo. Premier Rajoy stwierdził, że polityka oszczędnościowa jego rządu zapobiegła zupełnemu bailout’owi, który zmusiłby Hiszpanię do oddania samodzielności rządzenia do Brukseli.”

Wiele się w ciągu tego miesiąca zdarzyło. Cięcia ratingów (Hiszpania ma od wielkiej trójki BBB+ lub niżej, a od Egan Jones nawet CCC+ z perspektywą negatywną (link). Kolejne audyty banków i nowe, przełomowe odkrycia, że 100 miliardów EUR dla banków to za dużo. Tzn. wystarczy mniej, ale jak będzie gorzej więcej się przyda. EBC zaczyna akceptować jako zastaw papiery z ratingiem BBB- zamiast wcześniej minimum rating na poziomie A (link). Ta decyzja EBC przeszła bez echa w polskim mediach (ja jej oczekiwałem tu link), europejskich raczej też, ale ma ona swoją dość poważną konsekwencję! W razie potrzeby nie można już będzie obniżyć progu jakości przyjmowanego zastawu bez praktycznie naruszenia całej konstrukcji i idei nadawania ratingu papierom wartościowym. Bo jeśli EBC będzie przyjmowało papiery z obecnym ratingiem nieinwestycyjnym jako zastaw, to jaki poziom ratingu będzie przyjmowany jako inwestycyjny w przyszłości? CCC, CC, C- w perspektywie dwóch lat? Mało tego, od jutro wchodzi w życie decyzja EBC o obniżce stóp procentowych (link), główną stopą refinansową będzie 0,75%, a depozytową 0,00%. Coraz bliżej zera, coraz mniejsze pole manewru. Dodatkowo, Bankię wyceniono na minus 14 miliardów EUR, a Hiszpania poprzez FROB stała się  samodzielnym właścicielem (link, tu o Bankii pisałem wcześniej link). W między czasie był jeszcze szczyt europejski, który jak zawsze był przełomowym sukcesem – polecam świetne podsumowanie szczytu autorstwa StojęiPatrzę (link).

Jaka jest sytuacja dzisiaj? WIG20, DAX oraz S&P500 są relatywnie wyżej od dołków z początku czerwca, a EUR/USD właśnie w ostatni piątek przebił poziom około 1,2320 i powoli schodzi coraz niżej (dwuletnie minima). Przecież nic istotnego się nie zmieniło, żaden problem strukturalny w Europie się nie naprawił, tylko dostarczono płynność i zwiększono możliwości przyjmowania śmieci przez EBC oraz skupiono uwagę na znęcaniu się nad Barclays. Czy coś się zmieniło w kwestii problemów Hiszpanii? Poniżej znajduje się  tłumaczenie podsumowania raportu zmieniającego rating Hiszpanii na CCC+ przez Egan Jones z 13 czerwca 2012 roku (link), jak dla mnie, to żadna z decyzji z zeszłego miesiąca nie pomogła choćby zbliżyć się do rozwiązania problemów Hiszpanii. Mało tego, szacuje się, że ceny nieruchomości w Hiszpanii mogą jeszcze spaść o ponad 20%, więc odsetek złych kredytów hipotecznych będzie jeszcze większy i dziura w bilansach banków będzie jeszcze większa. Do tego koszty refinansowania długu i zaciągania nowego na poziomie ponad 5,5% i wyżej, może w niedalekiej przyszłości +7,5% na stałe? Warto przyglądać się EUR/USD i rentowności obligacji 10-letnich Hiszpanii. Ocena Egan Jones według mnie dalej aktualna co do meritum, choć do liczby pewnie ktoś mógłby mieć zastrzeżenia.

„Królestwo Hiszpanii, Rating Egan Jones:  bieżący CCC+ / przewidywany(?) CC. Data analizy 13 czerwca 2012 roku. Rating CP(?): C. Dług: 905,9 miliardów EUR. Prawdopodobieństwo bankructwa w ciągu jednego roku: 18%. Hiszpania ciągle jest osłabiana przez wysokie koszty finansowania (6,75% rentowność dziesięciolatek dzisiaj (13 czerwca), deficyt sektora finansów publicznych 9,6%, spadek PKB w wysokości 1,7% (za hiszpańskim Ministerstwem Finansów), stopa bezrobocia na poziomie 24,4%, ostatnia prognoza MFW dodatkowych strat banków na kredytach do wysokości 260 miliardów EUR oraz potencjalne ryzyko wycofywania depozytów. Przez ostatnie cztery lata fiskalne (2008 do 2011), hiszpańskie PKB spadło z 1,09 biliona do 1,07 biliona EUR. W międzyczasie, dług spęczniał z 519 miliardów do 806 miliardów EUR. Z dokapitalizowaniem w wysokości 100 miliardów EUR hiszpańskich banków, relacja długu do PKB wzrośnie do 90%, plus przyszłe zwiększenia deficytu budżetowego, wspomaganie regionów i banków. Świadczenia socjalne są sporym problemem; świadczenia dla rządu zmniejszyły się o 3 miliardy EUR (2008-2011), a świadczenia dla obywateli wzrosły o 29 miliardów. W rezultacie, Hiszpanii brakuje 50 miliardów na świadczenia socjalne, 35 miliardów i więcej na oprocentowanie długu i dodatkowe 30 miliardów na wzrost aktywów – czyli 110 miliardów EUR i więcej dodatkowego zwiększenia długu rocznie. Przewidujemy, że Hiszpania poprosi o pomoc dla sektora bankowego i prawdopodobnie będzie potrzebować gotówki dla słabszych prowincji. Aktywa dwóch największych Hiszpańskich banków są większe niż PKB Hiszpanii. Obniżamy nasz rating do „CCC+”, (…).”  

czwartek, 14 czerwca 2012

Ruch EBC


Więc, oficjalnie, Hiszpania ma od wielkiej trójki rating BBB+ lub niższy. Od Standard & Poor’a BBB+ od 26 kwietnia (link), od Fitch’a BBB od 7 czerwca (link) i świeże Baa3 od Moody’s z dzisiaj, 13 czerwca (link). Wszystkie z perspektywą negatywną, z zastrzeżeniem, że tylko Moody’s uwzględnił w swojej ocenie szczegóły pomocy dla banków, która nawet może nie dojść do skutku. A Egan-Jones dodatkowo wczoraj nawet „nagrodził” Hiszpanię CCC+, ale z nimi jeszcze mało kto się liczy (link).

Co teraz? Zerohedge przypomina (link), że EBC po obniżce ratingu Hiszpanii do BBB+ lub poniżej może (powinien?) zwiększyć haircut o 5% na obligacjach Hiszpanii będących zastawem w EBC (w tym w operacjach LTRO). Autor tego artykułu (link) sugeruje, że EBC powinno być pragmatyczne i dostosować swoje zasady przyjmowania obligacji w zastaw zanim stanie się to kwestią rynkową. Dlaczego? Aby próbować ratować raz wartość tych obligacji na swoim bilansie, a dwa samą sytuację kraju i jego całego sektora bankowego. Tylko jak w takich warunkach może zostać odczytana reakcja EBC? Trzymanie się swoich zasad i reguł zmniejszy płynność podmiotów w sektorze i pogorszy ich sytuację, równolegle z trwającym powolnym runem na banki. Więc to stoi w sprzeczności z celem LTRO 1&2, skupu obligacji PIIGS przez ostatni rok i aktualnej pomocy bankom. Złagodzenie z kolei wysyła jasny sygnał o pewnej słabości EBC i poważności sytuacji. Reakcja rynków na to prawdopodobnie może być tylko jedna – negatywna, może nawet chwilowa panika. Prawdopodobnie, gdyż ostatnio napływa tyle różnych informacji mogących mieć potencjalnie istotny wpływ, negatywny lub neutralny, a rynek zachowuje się po swojemu, dlatego nie przesądzałbym kierunku w 100%. Przykład - EUR/USD spokojnie po komunikacie Moody’s tylko 20 pipsów w dół, odrobione już z resztą, a można było nawet mimo końca sesji w Stanach spodziewać się istotniejszego ruchu. Ciężki wybór.

Problem tylko jest taki, że obniżka ratingu już nastąpiła, jest to kwestia rynkowa, więc już dzisiaj (14 czerwca) powinien być ruch EBC. A warto pamiętać, że w kolejce do nieinwestycyjnego ratingu stoją Włochy.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Już po euforii


Już jest po euforii, która nie trwała nawet doby. Tak jak podejrzewałem, rynek mógł odczytać informacje o pomocy bankom hiszpańskim negatywnie, pomimo początkowego entuzjazmu. Do tego nakładają się informacje z innych państw, niepocieszonych warunkami jakie „wynegocjowała” Hiszpania. Medialna łagodność i nie przedstawianie twardych warunków Hiszpanii może być amunicją dla antyeuropejskich partii w Grecji – wybory w niedzielę! Poniżej trzy wykresy: rentowność na rynku wtórnym dziesięcioletnich obligacji Hiszpanii i Niemiec oraz EUR/USD (źródła link, link), wszystkie w układzie godzinowym. Ewidentnie widać dzisiejszy optymizm na dzień dobry i potem powrót do rzeczywistość. Warto zauważyć, że na pierwszej sesji po ogłoszeniu przez premiera Hiszpanii zwycięstwa (link) różnica pomiędzy minimum a maksimum na rentowności hiszpańskich dziesięciolatek wynosiła dzisiaj prawie 50 punktów bazowych - to bardzo dużo, nawet jak na takie spekulacyjne obligacje.




niedziela, 10 czerwca 2012

A jakże, zwycięstwo...


Mariano Rajoy, Premier Hiszpanii w niedzielę próbował przedstawić decyzję jego kraju o szukaniu pomocy dla banków w wysokości 100 miliardów EUR z europejskich środków ratunkowych jako zwycięstwo. Premier Rajoy stwierdził, że polityka oszczędnościowa jego rządu zapobiegła zupełnemu bailout’owi, który zmusiłby Hiszpanię do oddania samodzielności rządzenia do Brukseli (link).

Cytat dnia. Zwycięstwo, to zawsze jest zwycięstwo, bez względu na warunki i okoliczności. Przecież ile to już razy w ostatnich dwóch latach uratowano Grecję…?

Szerzej o kulisach i warunkach pomocy hiszpańskiemu sektorowi bankowemu tutaj (link, link, link, link). Co jest istotniejsze, te 100 miliardów EUR zwiększy dług publiczny Hiszpanii, ma być oprocentowane na poziomie około 3% (przy około 5-6% na przetargach obecnie hiszpańskich papierów) i ma pochodzić między innymi z mechanizmu ESM, którego jeszcze Niemcy nawet nie ratyfikowali. Ciężko tutaj mówić niezaprzeczalnym sukcesie czy zwycięstwie, gdyż sytuacja Hiszpanii jest po prostu zła (tutaj o tym pisałem wcześniej link, link). 100 miliardów EUR problemów strukturalnych kraju nie rozwiąże, ewentualnie może odwlec w czasie problemy kolejnych banków, ale nie podejrzewam, aby ta kwota pomogła definitywnie wszystkim bankom. Osobną rzeczą jest reakcja rynków na tą informację, w istocie złą, gdyż wcześniej potrzeby banków szacowana na zdecydowanie niższą kwotę – ta może być różna. Wystarczy, że w kolejnym tygodniu będą dobre lub fatalne dane makro, jakaś niefortunna wypowiedź z Grecji (wybory za tydzień) bądź coś innego - ruch może być w dowolną stronę.

czwartek, 24 maja 2012

Nie sposób się nudzić


U nas WIG20 jest najniżej od lipca 2009, zaraz prawdopodobnie będziemy widzieć jedynkę z przodu. Niemcy wczoraj sprzedali dwulatki za 4,5 miliarda EUR, bez kuponu, przy rentowności oscylującej poniżej 0,07% rocznie (link). W Grecji nie ma już pieniędzy na leki i apteki sprzedają je za pełną cenę (link). Hiszpanie nagle się orientują, że w 2012 roku zapada nie 8 miliardów, ale 36 miliardów EUR długu w regionach (link). HSBC uważa, że gospodarka Chin się kurczy (link). Natomiast Unia sugeruje krajom członkowskim przygotowanie planów na wypadek wyjścia Grecji ze strefy euro (link).

Nie sposób się nudzić.

piątek, 11 maja 2012

Bankia

Rząd Hiszpanii ogłosił przedwczoraj decyzję o nacjonalizacji Bankii - trzeciego co do wielkości banku w Hiszpanii (linklinklink). W mojej opinii już mniejszą uwagę powinno się zwrócić na to, ile miliardów euro rząd wpakuje w kolejny bank, jak również o metodę dokonania nacjonalizacji. Ważniejsze jest to, że jest to ósmy (!!!) znacjonalizowany bank w Hiszpanii od 2009 roku, a wcale nie zanosi się, że jest to ostatni. Następną istotną informacją jest, że nikt nie chciał nabyć CatalunyaCaixa z dobrodziejstwem inwentarza nawet za symboliczne euro. To poddaje w wątpliwość plan premiera Hiszpanii odnośnie restrukturyzacji Bankii, który miał właśnie polegać na sprzedaży aktywów. Bankia została utworzona w 2010 roku z połączenia siedmiu regionalnych cajas, z największą Caja Madrid na czele (tu wspominałem wcześniej o cajas link). Trzeba było około 33 miliardów euro w różnych formach pomocy, by w końcu znacjonalizować bank i przejąć kontrolę.

Nie chcę już przypominać ile wynosi rentowność obligacji Hiszpanii. Wprawdzie jest to rynek wtórny, a rząd Hiszpanii zadłuża się na pierwotnym, i to właśnie dane o rentowności na przetargach powinny być raczej brane pod uwagę przy określaniu stanu finansów państwa, tzn. wzrostu kosztów obsługi długu. Potrzeby pożyczkowe Hiszpanii w 2012 roku to około 185 miliardów euro, przynajmniej taka kwota była podawana miesiąc temu (świetna prezentacja, dalej ją polecam link). Na część tej kwoty już się aukcje odbyły, ale sporo zostaje. W przypadku pogorszenia się nastrojów, kolejnych niespodzianek (?) z sektorem bankowym, rentowności na aukcjach mogą pójść w znacznie górę, a ratowanie sytuacji w wykonaniu EBC poprzez skup na rynku wtórnym może okazać się nie skuteczne w dłuższym terminie. Nie wspominając szczegółowo o bezrobociu, rynku nieruchomości – to kolejne potencjalne źródła fatalnych informacji. W tym momencie jedynym źródłem powiewu optymizmu mogą być konkretne i stanowcze działania rządu. Jednak, jak pokazuje przypadek dzisiejszej Grecji, nawet na skraju przepaści politycy są bardziej skłonni robić to, co mówią sondaże, niż to, co ma większe szanse przynieść pozytywny skutek.

Hiszpania Hiszpanią, ale w ten sposób niemieckie dziesięciolatki mogą w najbliższym czasie zejść z rentownością na rynku wtórnym poniżej 1,5% rocznie na dłuższy okres czasu – do naruszenia tego poziomu nie wiele brakuje (link). Dziesięciolatki są istotne, o nich się ciągle mówi, ale dwulatki były dzisiaj cały dzień z rentownością poniżej 0,1% rocznie (tu pisałem o niemieckich dwulatkach link)! To jest mniej, niż stopa depozytowa EBC (0,25% link). Mam nieśmiałe podejrzenie, że znajdą się w Europie banki, które kupują te obligacje mając możliwość złożenia depozytu do EBC (link). Czemu mogą podejmować tak wydaje się nierozsądną decyzję? Tutaj jedna z możliwych odpowiedzi autorstwa Reggie’go Middleton’a (polecam przyjrzeć się wyliczeniom potencjalnych scenariuszy link) – bilansowanie (zmniejszanie) strat na obligacjach krajów PIIGS posiadanymi papierami państw uważanych za safe haven, takich jak Niemcy. I ten problem dotyczy nie tylko banków – inne instytucje finansowe takie jak ubezpieczyciele też trzymają sporo aktywów w obligacjach!

Nie korzystam osobiście z Twittera, ale podobno w Hiszpanii ostatnio zawzięcie trendowany był "#hagamoscomoislandia", w wolnym tłumaczeniu „Do as Iceland Did” (link). Zapowiedź masowych protestów i może nowych wyborów?





poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Viva la Espana!


Graham Summers z Phoenix Capital Research opublikował ostatnio krótki tekst o Hiszpanii (link). Nawet biorąc poprawkę na to, że tym tekstem próbuje zachęcić do kupna jego usług doradczych i przekaz tekstu jest ewidentnie jednostronny, myślę, że warto się z nim zapoznać, gdyż moim zdaniem Summers słusznie zwraca uwagę na bańkę na rynku nieruchomości i jej konsekwencje. O bezrobociu około 24%, w tym ponad 50% wśród ludzi młodych, to już wiedzą wszyscy. Relacji długu do PKB czwartej gospodarki w Strefie Euro, wielkości deficytu i ciągłych rewizjach prognoz też. Natomiast o konsekwencjach ewidentnej bańki mówi lub pisze zdecydowanie mniej ludzi, przynajmniej w Polsce.




W skrócie, jaka jest bańka, każdy widzi – kolor szary to Stany Zjednoczone, kolor niebieski – Hiszpania. Rozwój budowlanki generował popyt na pracę (link) – hiszpańska gospodarka była odpowiedzialna za ponad jedną trzecią całego wzrostu zatrudnienia w Unii Europejskiej. Jakie było źródło finansowania tych nowych mieszkań – oczywiście kredyty, udzielane masowo. Co się dzieje, gdy bańka pęka? Ceny nieruchomości spadają, ludzie tracą pracę, nie są w stanie spłacać kredytów itd. Hiszpański sektor bankowy składa się z dużych banków (BBVA, Santander) oraz małych, głownie regionalnych „cajas”. Te „cajas”, aż do 2010-2011 roku były praktycznie słabo regulowane i nadzorowane. Przykład, po wprowadzeniu na początku 2011 roku pokrycia kapitałem 8% aktywów ważonych ryzykiem, do września 2011 liczba „cajas” zmalała o ponad 60%. Ktoś ich toksyczne aktywa (w tym duże ilości kredytów hipotecznych) musiał przejąć – inne banki lub państwo.

Będąc już przy temacie Hiszpanii, polecam zapoznać się z darmowa prezentacją przygotowaną przez Carmel Asset Management (link). Ostatnio było popularnie w sieci hasło „You can’t spell Spain without pain” (link), coś w tym jest. Poniżej główne tezy z tej prezentacji i parę wykresów na zachętę:
·   dług Hiszpanii jest o 50% większy jeśli uwzględni się zadłużenie regionów,
·   istnieje ryzyko spadku cen nieruchomości o ponad 30%, co według szacunków autorów prezentacji przełoży się na znaczący spadek PKB,
·   banki „siedzą” na gigantycznych toksycznych aktywach,
·   sytuacja makro gospodarki się nie stabilizuje, bezrobocie rośnie, a PKB spada (dzisiaj, 30 kwietnia zostały podane dane, po I kwartale 2012 do poprzedniego PKB zmalało o 0,3% i rok do roku zmalało o 0,4%, link),
·   Unia Europejska nie ma wystarczająco dużo siły, by ratować Hiszpanię w ten sposób, w jaki próbowano ratować Grecję,
·   stopa niespłacanych kredytów hipotecznych będzie większa niż zakłada konsensus.