niedziela, 10 czerwca 2012

A jakże, zwycięstwo...


Mariano Rajoy, Premier Hiszpanii w niedzielę próbował przedstawić decyzję jego kraju o szukaniu pomocy dla banków w wysokości 100 miliardów EUR z europejskich środków ratunkowych jako zwycięstwo. Premier Rajoy stwierdził, że polityka oszczędnościowa jego rządu zapobiegła zupełnemu bailout’owi, który zmusiłby Hiszpanię do oddania samodzielności rządzenia do Brukseli (link).

Cytat dnia. Zwycięstwo, to zawsze jest zwycięstwo, bez względu na warunki i okoliczności. Przecież ile to już razy w ostatnich dwóch latach uratowano Grecję…?

Szerzej o kulisach i warunkach pomocy hiszpańskiemu sektorowi bankowemu tutaj (link, link, link, link). Co jest istotniejsze, te 100 miliardów EUR zwiększy dług publiczny Hiszpanii, ma być oprocentowane na poziomie około 3% (przy około 5-6% na przetargach obecnie hiszpańskich papierów) i ma pochodzić między innymi z mechanizmu ESM, którego jeszcze Niemcy nawet nie ratyfikowali. Ciężko tutaj mówić niezaprzeczalnym sukcesie czy zwycięstwie, gdyż sytuacja Hiszpanii jest po prostu zła (tutaj o tym pisałem wcześniej link, link). 100 miliardów EUR problemów strukturalnych kraju nie rozwiąże, ewentualnie może odwlec w czasie problemy kolejnych banków, ale nie podejrzewam, aby ta kwota pomogła definitywnie wszystkim bankom. Osobną rzeczą jest reakcja rynków na tą informację, w istocie złą, gdyż wcześniej potrzeby banków szacowana na zdecydowanie niższą kwotę – ta może być różna. Wystarczy, że w kolejnym tygodniu będą dobre lub fatalne dane makro, jakaś niefortunna wypowiedź z Grecji (wybory za tydzień) bądź coś innego - ruch może być w dowolną stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz