piątek, 11 maja 2012

Bankia

Rząd Hiszpanii ogłosił przedwczoraj decyzję o nacjonalizacji Bankii - trzeciego co do wielkości banku w Hiszpanii (linklinklink). W mojej opinii już mniejszą uwagę powinno się zwrócić na to, ile miliardów euro rząd wpakuje w kolejny bank, jak również o metodę dokonania nacjonalizacji. Ważniejsze jest to, że jest to ósmy (!!!) znacjonalizowany bank w Hiszpanii od 2009 roku, a wcale nie zanosi się, że jest to ostatni. Następną istotną informacją jest, że nikt nie chciał nabyć CatalunyaCaixa z dobrodziejstwem inwentarza nawet za symboliczne euro. To poddaje w wątpliwość plan premiera Hiszpanii odnośnie restrukturyzacji Bankii, który miał właśnie polegać na sprzedaży aktywów. Bankia została utworzona w 2010 roku z połączenia siedmiu regionalnych cajas, z największą Caja Madrid na czele (tu wspominałem wcześniej o cajas link). Trzeba było około 33 miliardów euro w różnych formach pomocy, by w końcu znacjonalizować bank i przejąć kontrolę.

Nie chcę już przypominać ile wynosi rentowność obligacji Hiszpanii. Wprawdzie jest to rynek wtórny, a rząd Hiszpanii zadłuża się na pierwotnym, i to właśnie dane o rentowności na przetargach powinny być raczej brane pod uwagę przy określaniu stanu finansów państwa, tzn. wzrostu kosztów obsługi długu. Potrzeby pożyczkowe Hiszpanii w 2012 roku to około 185 miliardów euro, przynajmniej taka kwota była podawana miesiąc temu (świetna prezentacja, dalej ją polecam link). Na część tej kwoty już się aukcje odbyły, ale sporo zostaje. W przypadku pogorszenia się nastrojów, kolejnych niespodzianek (?) z sektorem bankowym, rentowności na aukcjach mogą pójść w znacznie górę, a ratowanie sytuacji w wykonaniu EBC poprzez skup na rynku wtórnym może okazać się nie skuteczne w dłuższym terminie. Nie wspominając szczegółowo o bezrobociu, rynku nieruchomości – to kolejne potencjalne źródła fatalnych informacji. W tym momencie jedynym źródłem powiewu optymizmu mogą być konkretne i stanowcze działania rządu. Jednak, jak pokazuje przypadek dzisiejszej Grecji, nawet na skraju przepaści politycy są bardziej skłonni robić to, co mówią sondaże, niż to, co ma większe szanse przynieść pozytywny skutek.

Hiszpania Hiszpanią, ale w ten sposób niemieckie dziesięciolatki mogą w najbliższym czasie zejść z rentownością na rynku wtórnym poniżej 1,5% rocznie na dłuższy okres czasu – do naruszenia tego poziomu nie wiele brakuje (link). Dziesięciolatki są istotne, o nich się ciągle mówi, ale dwulatki były dzisiaj cały dzień z rentownością poniżej 0,1% rocznie (tu pisałem o niemieckich dwulatkach link)! To jest mniej, niż stopa depozytowa EBC (0,25% link). Mam nieśmiałe podejrzenie, że znajdą się w Europie banki, które kupują te obligacje mając możliwość złożenia depozytu do EBC (link). Czemu mogą podejmować tak wydaje się nierozsądną decyzję? Tutaj jedna z możliwych odpowiedzi autorstwa Reggie’go Middleton’a (polecam przyjrzeć się wyliczeniom potencjalnych scenariuszy link) – bilansowanie (zmniejszanie) strat na obligacjach krajów PIIGS posiadanymi papierami państw uważanych za safe haven, takich jak Niemcy. I ten problem dotyczy nie tylko banków – inne instytucje finansowe takie jak ubezpieczyciele też trzymają sporo aktywów w obligacjach!

Nie korzystam osobiście z Twittera, ale podobno w Hiszpanii ostatnio zawzięcie trendowany był "#hagamoscomoislandia", w wolnym tłumaczeniu „Do as Iceland Did” (link). Zapowiedź masowych protestów i może nowych wyborów?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz