Rząd Hiszpanii ogłosił przedwczoraj decyzję o nacjonalizacji
Bankii - trzeciego co do wielkości banku w Hiszpanii (link, link, link). W mojej opinii już
mniejszą uwagę powinno się zwrócić na to, ile miliardów euro rząd wpakuje w
kolejny bank, jak również o metodę dokonania nacjonalizacji. Ważniejsze jest
to, że jest to ósmy (!!!) znacjonalizowany bank w Hiszpanii od 2009 roku, a
wcale nie zanosi się, że jest to ostatni. Następną istotną informacją jest, że
nikt nie chciał nabyć CatalunyaCaixa z dobrodziejstwem inwentarza nawet za
symboliczne euro. To poddaje w wątpliwość plan premiera Hiszpanii odnośnie
restrukturyzacji Bankii, który miał właśnie polegać na sprzedaży aktywów.
Bankia została utworzona w 2010 roku z połączenia siedmiu regionalnych cajas, z
największą Caja Madrid na czele (tu wspominałem wcześniej o cajas link). Trzeba było około 33 miliardów euro w
różnych formach pomocy, by w końcu znacjonalizować bank i przejąć kontrolę.
Nie chcę już przypominać ile wynosi rentowność obligacji
Hiszpanii. Wprawdzie jest to rynek wtórny, a rząd Hiszpanii zadłuża się na
pierwotnym, i to właśnie dane o rentowności na przetargach powinny być raczej
brane pod uwagę przy określaniu stanu finansów państwa, tzn. wzrostu kosztów
obsługi długu. Potrzeby pożyczkowe Hiszpanii w 2012 roku to około 185 miliardów
euro, przynajmniej taka kwota była podawana miesiąc temu (świetna prezentacja,
dalej ją polecam link). Na część tej kwoty
już się aukcje odbyły, ale sporo zostaje. W przypadku pogorszenia się
nastrojów, kolejnych niespodzianek (?) z sektorem bankowym, rentowności na
aukcjach mogą pójść w znacznie górę, a ratowanie sytuacji w wykonaniu EBC
poprzez skup na rynku wtórnym może okazać się nie skuteczne w dłuższym terminie.
Nie wspominając szczegółowo o bezrobociu, rynku nieruchomości – to kolejne
potencjalne źródła fatalnych informacji. W tym momencie jedynym źródłem powiewu
optymizmu mogą być konkretne i stanowcze działania rządu. Jednak, jak pokazuje
przypadek dzisiejszej Grecji, nawet na skraju przepaści politycy są bardziej
skłonni robić to, co mówią sondaże, niż to, co ma większe szanse przynieść
pozytywny skutek.
Hiszpania Hiszpanią, ale w ten sposób niemieckie dziesięciolatki
mogą w najbliższym czasie zejść z rentownością na rynku wtórnym poniżej 1,5%
rocznie na dłuższy okres czasu – do naruszenia tego poziomu nie wiele brakuje (link). Dziesięciolatki są
istotne, o nich się ciągle mówi, ale dwulatki były dzisiaj cały dzień z
rentownością poniżej 0,1% rocznie (tu pisałem o niemieckich dwulatkach link)! To jest mniej, niż stopa depozytowa EBC
(0,25% link). Mam nieśmiałe
podejrzenie, że znajdą się w Europie banki, które kupują te obligacje mając
możliwość złożenia depozytu do EBC (link). Czemu mogą podejmować tak wydaje się
nierozsądną decyzję? Tutaj jedna z możliwych odpowiedzi autorstwa Reggie’go
Middleton’a (polecam przyjrzeć się wyliczeniom potencjalnych scenariuszy link) – bilansowanie
(zmniejszanie) strat na obligacjach krajów PIIGS posiadanymi papierami państw
uważanych za safe haven, takich jak Niemcy. I ten problem dotyczy nie tylko
banków – inne instytucje finansowe takie jak ubezpieczyciele też trzymają sporo
aktywów w obligacjach!
Nie korzystam osobiście z Twittera, ale podobno
w Hiszpanii ostatnio zawzięcie trendowany był "#hagamoscomoislandia", w wolnym tłumaczeniu „Do as Iceland Did” (link). Zapowiedź masowych
protestów i może nowych wyborów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz