poniedziałek, 14 maja 2012

Tymczasem w Norwegii


Ostatnio trafiłem na bardzo ciekawy news o norweskim funduszu inwestycyjnym, który skłoniła mnie do wyszukania kilku informacji na jego temat. Jestem pozytywnie zaskoczony ile kolejnych, jeszcze ciekawszych informacji udało mi się w ten sposób znaleźć. Jedna informacja o zmianie zaangażowania tego funduszu w obligacje jednego z europejskich państw spowodowała możliwość dowiedzenia się, ile fundusz posiadał akcji Apple’a na koniec 2011 roku w przeliczeniu na jednego obywatela. Tak po prostu, zwyczajnie. Interesujących informacji jest wręcz ogrom, dlatego zdecydowałem się podzielić je na co najmniej dwa wpisy, więc zacznijmy od początku.

The Government Pension Fund Global to norweski fundusz państwowy, w którym lokowane są środki z wydobycia ropy (link). Jest to jeden z największych funduszy na świecie, za największy najczęściej uważa się Abu Dhabi Investment Authority. Powstał w 1990 roku, jest zarządzany przez jednostkę banku centralnego Norwegii w imieniu norweskiego ministerstwa finansów, które z kolei jest właścicielem funduszu w imieniu obywateli Norwegii. Ministerstwo określa strategię inwestycyjną, biorąc pod uwagę rady od banku centralnego i decyzje parlamentu. Środki z ropy są inwestowane tylko poza Norwegią, w celu uniknięcia przegrzania własnej gospodarki i ochrony przed fluktuacjami cen ropy. Fundusz został założony, by dać rządowi większe pole manewru w zakresie polityki fiskalnej (jest zintegrowany z budżetem państwa) oraz przygotować się na potencjalne problemy demograficzne lub spadek przychodów z ropy w dłuższym okresie. Mimo swojej nazwy, do tej pory parlament nie zdecydował kiedy i jak środki w nim gromadzone zaczną być wykorzystywane w norweskim systemie emerytalnym.

Teraz trochę liczb. Fundusz inwestuje 60% środków w akcje, od 35% do 40% w papiery o stałych przepływach pieniężnych i do 5% w nieruchomości. 50% środków jest ulokowanych w Europie z zastrzeżeniem, że 60% obligacji jest nabytych w Europie. Rynkowa wartość portfela funduszu to 3496 miliardów koron norweskich na koniec pierwszego kwartału 2012 (tutaj cały raport, polecam przeglądnąć link), w przeliczeniu to jest około 462 miliardów euro przy kursie EUR/NOK 7,5649 z godziny 22:00 11 maja (link). PKB w cenach bieżących za 2011 rok (link) to 2711 miliardów koron, co daje około 358 miliardów euro, przy populacji kraju niecałych 5 milionów osób wychodzi, że na jednego obywatela Norwegii przypada po pierwszym kwartale 2012 roku prawie 92,5 tysiąca euro środków w funduszu. Z ciekawszych danych z raportu, to 1,1% portfela obligacji funduszu ma rating poniżej BBB, a annualizowana stopa zwrotu z funduszu za ostatnie 10 lat to 4,82% (w walutach obcych, nie w koronach), co realnie daje 2,54% (koszty zarządzania wynosiły tylko 0,1% rocznie).


W tym opisie najbardziej rzucają się w oczy właściwie dwa fakty. Po pierwsze, fundusz w różnych formach istnieje już od ponad 20 lat, zdążył zgromadzić więcej pieniędzy niż wielkość PKB za ostatni rok, a fundusz do tej pory tylko kumuluje pieniądze. Nie wypłacono z niego jeszcze ani jednej korony w ramach emerytur, mimo że parlament może w każdym momencie odpowiednio zmienić prawo. I nie zanosi się na to, aby miano zacząć z niego korzystać w najbliższych latach – niska stopa bezrobocia, wysoki standard życia, kraj skandynawski, w dodatku wydobywający surowce naturalne. Chciałem znaleźć wielkość deficytu budżetowego w ostatnich latach, ale tutaj zaskoczenie, wygląda na to, że takiego nie było w latach 2006-2010, przynajmniej na poziomie central government (link). To oznacza, że z dużym prawdopodobieństwem wartość funduszu będzie dalej rosnąć, przez zwrot z aktywów i kolejne przepływy ze sprzedaży ropy, pomijając wahania wyceny rynkowej aktywów w dłuższym terminie. Więc pytanie jest takie – co się musi stać i kiedy, żeby Norwegowie zdecydowali się zacząć korzystać z tych środków? Na ten moment wydaje się to całkiem odległą perspektywą, a już jest uzbierane prawie 92,5 tysiąca euro dla każdego obywatela, i to dalej będzie rosnąć. A w Polsce? Został utworzony Fundusz Rezerwy Demograficznej, z którego przelano Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych miliardy złotych, by było z czego wypłacać emerytury (link). Powód? Kryzys, dług i brak płynności ZUS okazują się wystarczającym powodem do uszczuplenia środków z FRD, czyli tych na gorsze czasu. Tymczasem w Norwegii od 20 lat politycy nie zdecydowali, kiedy z tego zacząć korzystać. Mniej chodzi o to, że nie musieli, gdyż są na innym etapie rozwoju, są eksporterem ropy, a społeczeństwo jest zamożne. Bardziej o to, że mogli, a dalej nie ma decyzji, kiedy te środki wykorzystać.

Po drugie, roczne koszty zarządzania to 0,1%, czyli bardzo mało. Jak to wypada w porównaniu z naszymi OFE? Znalazłem takie zestawienie za lata 2006-2010 (dół strony - link), nie wygląda to dobrze. Na stronie KNF jest zestawienie informacji szczegółowych o PTE, weźmy dla przykładu ING OFE. Opłata za zarządzenie miesięcznie 15,5 miliona złotych, załóżmy średnią wartość aktywów netto dla całego roku 55 miliardów złotych (30 kwietnia było 56,666 miliarda - link). To daje 0,3382% opłaty rocznie, co teoretycznie nie wypada jeszcze tak źle w porównaniu do Norwegów. Jednak, gdy weźmiemy tez pod uwagę ING OFE jest największe i płaci najmniejsze opłaty w stosunku do aktywów, oraz to, że jest takie coś u nas jak opłata od składki na dzień dobry w wysokości 3,5% (wcześniej 7%!), to już nie jest tak pięknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz