poniedziałek, 17 września 2012

Pomysł na parytet w wykonaniu europejskich urzędników


Te propozycje powoli przestają pozwalać się traktować z przymrużeniem oka. Ostatnio znowu przypomniała o sobie europejska komisarz ds. sprawiedliwości, Viviane Reding, powracając do pomysłu minimalnej ilości kobiet w radach nadzorczych spółek (link, link, link). Minimum 40%, we wszystkich spółkach giełdowych, w całej Unii.

Pomysł z sugerowaniem przedsiębiorstwom europejskim podpisywania dobrowolnych przyrzeczeń do zmiany struktury płciowej zarządów nie wypalił. Komisja Europejska ma w najbliższym czasie zatwierdzić projekt obligujący spółki, których państwo jest współwłaścicielem, do przystosowania się do nowych regulacji do 2018 roku. Dla spółek publicznych termin to 2020 rok. Oczywiście, podmiotom, które się nie dostosują, są przewidziane sankcje – w zależności od lokalnych rządów kary finansowe czy wykluczenia z państwowych kontraktów. Całe szczęście, że ten pomysł musi najpierw zatwierdzić Komisja Europejska, a potem rządy 27 państw i Parlament Europejski. Brytyjczycy już przeciwko temu protestują, czemu się nie dziwię. Ciężko inaczej odbierać ten pomysł niż w kategoriach politycznych.

Co ciekawe, autorka tekstu na ten temat z 5 września na wyborcza.biz usilnie powtarza, że chodzi o zarządy spółek (link), natomiast na portalu Rzeczpospolitej w tekście z 16 września już prawidłowo przetłumaczono zwrot „supervisory boards” (link).

Natomiast europejskie pomysły z parytetami, równością i rolą kobiet w zarządzaniu gospodarką stają się coraz dziwniejsze. W tym negatywnym znaczeniu. Po wielu miesiącach, w zaciszach europejskich gabinetów wynegocjowano, że odchodzącego z Zarządu EBC Hiszpana (mandat Gonzalez’a-Paramo wygasł 31 maja) zastąpi Yves Mersch, obecny prezes luksemburskiego banku centralnego (link, link, link). Jednak, 7 września ogłoszono, że przesłuchanie kandydata do Zarządu EBC przed Economic Monetary Affairs Committee w Parlamencie Europejskim zostało przełożone. Wypowiedź Sharon Bowles, przewodniczącej tego komitetu:
„W czwartek została podjęta decyzja (..) o przełożeniu przesłuchania Yves’a Merch’a, kandydata do Zarządu EBC, po tym, jak stało się jasne, że żadna kobieta nie była rozpatrywana jako kandydat na to stanowisko przed oficjalna rekomendacją Rady. Komitet jakiś czas temu wyraził zastrzeżenia na temat braku balansu płci w Zarządzie EBC i w Radzie Prezesów. Teraz nie ma nawet żadnej kobiety zasiadającej w Zarządzie EBC, który jest jedną z najbardziej władczych i istotnych instytucji w Unii Europejskiej. Symboliczne i praktyczne efekty tej absencji nie są nie do odnotowania.”

Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać, ale może ktoś byłby w EBC uprzejmy na tyle, by wysłać Pani przewodniczącej komitetu pismo z informacją, że Rada Prezesów składa się z Zarządu i siedemnastu Prezesów banków centralnych strefy euro. Oraz z pytaniem, jak tam zamierza wprowadzić parytet? Poniżej zdjęcie składu Rady Prezesów z lipca 2012 (link).

A może całą tą sytuację można przekuć w teorię spiskową? Przy obecnej dramatycznej sytuacji Hiszpanii, Włoch i Grecji, w sześcioosobowym Zarządzie EBC Hiszpana ma zastąpić Luksemburczyk o jastrzębich poglądach (link). Prawdopodobnie podejmowałby działania i decyzje mające powstrzymać ryzyko inflacji, a w związku z tym nie byłby tak skłony intensywnie zwiększać podaży pieniądza, jak to od kilku lat robi EBC. Więc, może wymyślono, że w ten sposób albo się opóźni jego nominacja, albo zostanie zastąpiony jakąś uroczą kobietą o gołębim sercu. Tzn., o gołębim spojrzeniu na europejską gospodarkę. A decyzja o OTM przez EBC została już podjęta. Obecny skład Zarządu EBC można znaleźć tutaj (link) – Przewodniczący Włoch, Wice Portugalczyk, Niemiec, Francuz, urodzony w Niemczech Belg oraz wakat.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz