Te propozycje powoli przestają
pozwalać się traktować z przymrużeniem oka. Ostatnio znowu przypomniała o sobie
europejska komisarz ds. sprawiedliwości, Viviane Reding, powracając do pomysłu
minimalnej ilości kobiet w radach nadzorczych spółek (link, link, link). Minimum 40%, we wszystkich
spółkach giełdowych, w całej Unii.
Pomysł z sugerowaniem
przedsiębiorstwom europejskim podpisywania dobrowolnych przyrzeczeń do zmiany
struktury płciowej zarządów nie wypalił. Komisja Europejska ma w najbliższym
czasie zatwierdzić projekt obligujący spółki, których państwo jest współwłaścicielem,
do przystosowania się do nowych regulacji do 2018 roku. Dla spółek publicznych
termin to 2020 rok. Oczywiście, podmiotom, które się nie dostosują, są
przewidziane sankcje – w zależności od lokalnych rządów kary finansowe czy
wykluczenia z państwowych kontraktów. Całe szczęście, że ten pomysł musi
najpierw zatwierdzić Komisja Europejska, a potem rządy 27 państw i Parlament
Europejski. Brytyjczycy już przeciwko temu protestują, czemu się nie dziwię.
Ciężko inaczej odbierać ten pomysł niż w kategoriach politycznych.
Co ciekawe, autorka tekstu na ten
temat z 5 września na wyborcza.biz usilnie powtarza, że chodzi o zarządy spółek
(link), natomiast na portalu
Rzeczpospolitej w tekście z 16 września już prawidłowo przetłumaczono zwrot
„supervisory boards” (link).
Natomiast europejskie pomysły z
parytetami, równością i rolą kobiet w zarządzaniu gospodarką stają się coraz
dziwniejsze. W tym negatywnym znaczeniu. Po wielu miesiącach, w zaciszach
europejskich gabinetów wynegocjowano, że odchodzącego z Zarządu EBC Hiszpana (mandat
Gonzalez’a-Paramo wygasł 31 maja) zastąpi Yves Mersch, obecny prezes
luksemburskiego banku centralnego (link, link, link). Jednak, 7 września ogłoszono,
że przesłuchanie kandydata do Zarządu EBC przed Economic Monetary Affairs
Committee w Parlamencie Europejskim zostało przełożone. Wypowiedź Sharon
Bowles, przewodniczącej tego komitetu:
„W
czwartek została podjęta decyzja (..) o przełożeniu przesłuchania Yves’a Merch’a,
kandydata do Zarządu EBC, po tym, jak stało się jasne, że żadna kobieta nie
była rozpatrywana jako kandydat na to stanowisko przed oficjalna rekomendacją
Rady. Komitet jakiś czas temu wyraził zastrzeżenia na temat braku balansu płci
w Zarządzie EBC i w Radzie Prezesów. Teraz nie ma nawet żadnej kobiety
zasiadającej w Zarządzie EBC, który jest jedną z najbardziej władczych i
istotnych instytucji w Unii Europejskiej. Symboliczne i praktyczne efekty tej
absencji nie są nie do odnotowania.”
Nie wiadomo, czy śmiać się, czy
płakać, ale może ktoś byłby w EBC uprzejmy na tyle, by wysłać Pani
przewodniczącej komitetu pismo z informacją, że Rada Prezesów składa się z
Zarządu i siedemnastu Prezesów banków centralnych strefy euro. Oraz z pytaniem,
jak tam zamierza wprowadzić parytet? Poniżej zdjęcie składu Rady Prezesów z
lipca 2012 (link).
A może całą tą sytuację można
przekuć w teorię spiskową? Przy obecnej dramatycznej sytuacji Hiszpanii, Włoch
i Grecji, w sześcioosobowym Zarządzie EBC Hiszpana ma zastąpić Luksemburczyk o
jastrzębich poglądach (link). Prawdopodobnie podejmowałby
działania i decyzje mające powstrzymać ryzyko inflacji, a w związku z tym nie
byłby tak skłony intensywnie zwiększać podaży pieniądza, jak to od kilku lat
robi EBC. Więc, może wymyślono, że w ten sposób albo się opóźni jego nominacja,
albo zostanie zastąpiony jakąś uroczą kobietą o gołębim sercu. Tzn., o gołębim
spojrzeniu na europejską gospodarkę. A decyzja o OTM przez EBC została już
podjęta. Obecny skład Zarządu EBC można znaleźć tutaj (link) – Przewodniczący Włoch, Wice
Portugalczyk, Niemiec, Francuz, urodzony w Niemczech Belg oraz wakat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz