Dzisiaj był pierwszy dzień
notowań PDA Czerwonej Torebki – ponad 40% na otwarciu od ceny emisyjnej. 40%
robi wrażenie, choć jeszcze dzisiaj rano nie uważałem tego bynajmniej za
sukces. Dlaczego? Mocno ścięta cena emisyjna od maksymalnej (po której
przyjmowano zapisy i na podstawie której indywidualni musieli podjąć decyzję),
spółka zebrała z rynku znacznie mniej niż oczekiwała, co musi przełożyć się na
jej plany inwestycyjne. Sam nie wziąłem udziału w IPO, choć po 7zł najprawdopodobniej
bym się skusił.
Jednak dzisiaj około 14:40
zmieniłem zdanie – dzisiejszy debiut miał potencjał do bycia spektakularnym sukcesem.
Z bardzo prostego powodu – emisja była na tyle mała, że walory dostępne do
kupna też musiały być małe pod kątem ich łącznej wartości. Wystarczyło „przemielić”
prawie półtora miliona złotych, że w pewnym momencie praktycznie brakło podaży –
poniżej zrzut arkusza CZTA z godziny około 14:40, gdy kurs był powyżej 13
złotych. Widać, że mając kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy złotych można było dobić
kursem do co najmniej 27 złotych, a z pewnością jeszcze wyżej – na pierwszej
sesji po IPO nie ma widełek statycznych. Wtedy, powyżej 30 złotych, można by
odtrąbić sukces – ponad 300% w intraday’owym szczycie na debiucie, który
oczywiście natychmiast wróciłby do 12-13 złotych, ale szczyt pozostałby już na
wykresie zawsze. A jaki efekt marketingowy by to spowodowało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz