Wiele
rzeczy się w tym tygodniu dzieje: Watykan, próby nuklearne, doroczne
przemówienie prezydenta Obamy, wojny walutowe czy dzisiejsza rzeźnia na
telekomach (kolejność przypadkowa). W takich warunkach parę ciekawych informacji
czy wypowiedzi może przejść niezauważonych. W każdym razie, do takich ciekawych
trzeba zaliczyć niedzielną wypowiedź japońskiego ministra, który publicznie
stwierdził, że pobudzające gospodarkę działania mają mieć też wpływ na wartość
indeksów rynku akcji (link).
Mało tego, obiecał, że rząd Japonii zintensyfikuje wysiłki, aby Nikkei osiągnęło
wartość 13000 punktów do końca marca. Kuriozalna wypowiedź wprost z jeden najbardziej
rozwiniętych gospodarek na świecie, czy oficjalna polityka rządu? Ja sobie nie
wyobrażam, aby minister polskiego rządu publicznie powiedział coś podobnego.
Ciekawe, czy jeśli rzeczywiście rząd japoński zakłada sobie cel na Nikkei, to
czy należy to traktować jako interwencjonizm na rynku kapitałowym? Cóż, zostało
im trochę ponad 14% do 13000 punktów, a tyle niewiadomych (np. próby nuklearne).
“It will be
important to show our mettle and see the Nikkei reach the 13,000 mark by the
end of the fiscal year (March 31)." “We want to continue taking
(new) steps to help stock prices rise.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz