W
kwestii tematu dnia - luki i rzeźni na Telekomunikacji, to nic odkrywczego nie
napiszę ponadto, co już zdążono powiedzieć oraz napisać. Jedyne, co mogę dodać,
to że należy mieć takie zdarzenia gdzieś w wyobraźni, że mogą się zdarzyć. Na
tej spółce, czy innej postrzeganej za "dywidendową" lub
"bezpieczną" (link).
Pytanie brzmi, czy można było przewidywać takie zdarzenie jak dzisiaj?
Oczywiście, wszyscy udają dzisiaj zaskoczenie, podobnie jak w październiku,
jednak myślę, że można było się czegoś podobnego spodziewać, niekoniecznie tych
rozmiarów i nie koniecznie tak szybko po październiku. Generalnie, to jest
temat na całą epopeję o branży, kurczących się przychodach, wojnie cenowej,
stawkach cenowych regulowanych przez prawo, trendach i preferencjach klientów itd.
Mimo
wszystko, sytuację można trochę uprościć. TPS jest postrzegana jako spółka
dywidendowa i jej kurs zależy od oczekiwanej lub ustalonej dywidendy. Wiadomo,
że przychody spółki gwałtownie rosnąć nie będą, jej konkurencyjność jest jaka
jest (z punktu widzenia konsumenta chociażby) oraz relacje z France Telecom są
jakie są. Dodatkowo wiadomo, że otoczenie makro w 2012 oraz 2013 nie będzie tak
samo dobre jak w 2011 roku, a spółka musi ponosić spore nakłady inwestycyjne.
Więc, można było spodziewać się obniżenia planowanej wartości dywidendy za 2012
roku, choć kurs do października tego nie odzwierciedlał. W październiku okazało
się, że planowana dywidenda (za 2012 rok, planowana, a nie zatwierdzona) będzie
niższa (z kwoty rzędu 1,5 zł na 1 zł - link),
więc kurs się dostosował. Dzisiaj pojawiła się informacja, że dywidenda jest
planowana (link) na kwotę 0,5 zł na
akcję zamiast 1 zł - stąd reakcja kursu. Czy można było się spodziewać takiego
obniżenia w takiej wysokości i tak szybko od wcześniejszego? Można, jeśli ktoś
to zrobił, uratował trochę pieniędzy. Jednak dla pozostałych drobnych (i nieco
większych) akcjonariuszy uwodzonych mitem "bezpiecznej spółki
dywidendowej", niespodzianka była rano bardzo gorzka.
Wracając
do dywidendy. Przed październikową luką, kurs przy oczekiwanej dywidendzie
rzędu 1,5 zł na akcję był na poziomie ok. 16 zł (tak w przybliżeniu - dokładnie
podawać wartości nie ma tutaj teraz sensu), co dawało by stopę dywidendy na
poziomie około 9,4%. Potem ukształtował się w okolicach 12 zł, co przy
planowanej dywidendzie 1 zł dawałoby około 8,3% stopy dywidendy. Więc,
zakładając, że oczekiwana stopa dywidendy jest tutaj kluczowa (od 8 do 10%), to
kurs powinien teraz ukształtować się w granicach od 5 zł do 6,25 zł. Czy do 6
zł dojdzie to jest gdybanie, może ze względu na politykę pieniężną i obniżki
stóp rynek zadowoli się niższa stopą dywidendy, np. 6% i obecny poziom około 8,3
zł to już będzie dno do ubijania w najbliższym czasie? Życzę wszystkim
powodzenia w wróżeniu z fusów.
Dodatkowo,
z ciekawostek, dodam jeszcze cytat z października 2012 (link).
Tytuł tekstu: "Dywidenda TP SA była alternatywą dla
obligacji."
"Inwestorzy traktowali dotąd akcje TP SA
jako alternatywę dla obligacji, która dawała prawie 10-proc. stopę dywidendy.
To właśnie obniżenie dywidendy z 1,50 zł do 1 zł jest głównym elementem
zaskoczenia, który spowodował gwałtowny spadek kursu TP SA."
"Dla nas także decyzja TP SA była dużym
zaskoczeniem. Wystawiając 26 września rekomendację "akumuluj" dla
akcji TP SA, zakładaliśmy, że spółka będzie mogła płacić 1,5 zł dywidendy przez
najbliższe kilka lat. Tak się jednak nie stało. Jest to spowodowane słabymi
wynikami: spółka bardzo podniosła prognozę dynamiki spadku przychodów i obcięła
rentowność, czyli możliwość wypłaty dywidendy."
Nic
dodać, nic ująć - wiara w "mit" bezpieczeństwa i trwałych, sporych
dywidend - powód dzisiejszej i październikowej rozpaczy. O ile w instytucjach
finansowych ludzie się zorientują teraz (lub zorientowali w październiku bądź
wcześniej), tak przeciętni akcjonariusze indywidualni, często posiadający akcje
pracownicze, nie mający dostatecznej wiedzy o rynku i spółce, mogą dalej
wierzyć w ten "mit".
Pamiętam,
raz jak pracowałem w POKu przyszła do biura klientka, w średnim wieku, i mówi,
że chciałaby wypłacić dywidendę z Telekomunikacji. Sierpień, sezon dywidendowy,
standardowa prośba klienta. Patrzę na rachunek, a tam nic nie ma, w co klienta
nie może uwierzyć na początek. Precyzuję, kiedy akcje posiadała, kiedy
sprzedała etc. Okazało się, że klientka sprzedała akcje w marcu poprzedniego
roku, ale myślała, że jak posiadała akcje od stycznia do marca, to powinna
dostać część dywidendy za tamten rok. Taka anegdota, jeśli już wspomniałem o
akcjach pracowniczych Telekomunikacji.
============
Z kronikarskiego obowiązku, to jest mój setny wpis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz