wtorek, 12 lutego 2013

Kolejna luka na Telekomunikacji


W kwestii tematu dnia - luki i rzeźni na Telekomunikacji, to nic odkrywczego nie napiszę ponadto, co już zdążono powiedzieć oraz napisać. Jedyne, co mogę dodać, to że należy mieć takie zdarzenia gdzieś w wyobraźni, że mogą się zdarzyć. Na tej spółce, czy innej postrzeganej za "dywidendową" lub "bezpieczną" (link). Pytanie brzmi, czy można było przewidywać takie zdarzenie jak dzisiaj? Oczywiście, wszyscy udają dzisiaj zaskoczenie, podobnie jak w październiku, jednak myślę, że można było się czegoś podobnego spodziewać, niekoniecznie tych rozmiarów i nie koniecznie tak szybko po październiku. Generalnie, to jest temat na całą epopeję o branży, kurczących się przychodach, wojnie cenowej, stawkach cenowych regulowanych przez prawo, trendach i preferencjach klientów itd.



Mimo wszystko, sytuację można trochę uprościć. TPS jest postrzegana jako spółka dywidendowa i jej kurs zależy od oczekiwanej lub ustalonej dywidendy. Wiadomo, że przychody spółki gwałtownie rosnąć nie będą, jej konkurencyjność jest jaka jest (z punktu widzenia konsumenta chociażby) oraz relacje z France Telecom są jakie są. Dodatkowo wiadomo, że otoczenie makro w 2012 oraz 2013 nie będzie tak samo dobre jak w 2011 roku, a spółka musi ponosić spore nakłady inwestycyjne. Więc, można było spodziewać się obniżenia planowanej wartości dywidendy za 2012 roku, choć kurs do października tego nie odzwierciedlał. W październiku okazało się, że planowana dywidenda (za 2012 rok, planowana, a nie zatwierdzona) będzie niższa (z kwoty rzędu 1,5 zł na 1 zł - link), więc kurs się dostosował. Dzisiaj pojawiła się informacja, że dywidenda jest planowana (link) na kwotę 0,5 zł na akcję zamiast 1 zł - stąd reakcja kursu. Czy można było się spodziewać takiego obniżenia w takiej wysokości i tak szybko od wcześniejszego? Można, jeśli ktoś to zrobił, uratował trochę pieniędzy. Jednak dla pozostałych drobnych (i nieco większych) akcjonariuszy uwodzonych mitem "bezpiecznej spółki dywidendowej", niespodzianka była rano bardzo gorzka.

Wracając do dywidendy. Przed październikową luką, kurs przy oczekiwanej dywidendzie rzędu 1,5 zł na akcję był na poziomie ok. 16 zł (tak w przybliżeniu - dokładnie podawać wartości nie ma tutaj teraz sensu), co dawało by stopę dywidendy na poziomie około 9,4%. Potem ukształtował się w okolicach 12 zł, co przy planowanej dywidendzie 1 zł dawałoby około 8,3% stopy dywidendy. Więc, zakładając, że oczekiwana stopa dywidendy jest tutaj kluczowa (od 8 do 10%), to kurs powinien teraz ukształtować się w granicach od 5 zł do 6,25 zł. Czy do 6 zł dojdzie to jest gdybanie, może ze względu na politykę pieniężną i obniżki stóp rynek zadowoli się niższa stopą dywidendy, np. 6% i obecny poziom około 8,3 zł to już będzie dno do ubijania w najbliższym czasie? Życzę wszystkim powodzenia w wróżeniu z fusów.

Dodatkowo, z ciekawostek, dodam jeszcze cytat z października 2012 (link). Tytuł tekstu: "Dywidenda TP SA była alternatywą dla obligacji."
"Inwestorzy traktowali dotąd akcje TP SA jako alternatywę dla obligacji, która dawała prawie 10-proc. stopę dywidendy. To właśnie obniżenie dywidendy z 1,50 zł do 1 zł jest głównym elementem zaskoczenia, który spowodował gwałtowny spadek kursu TP SA."
"Dla nas także decyzja TP SA była dużym zaskoczeniem. Wystawiając 26 września rekomendację "akumuluj" dla akcji TP SA, zakładaliśmy, że spółka będzie mogła płacić 1,5 zł dywidendy przez najbliższe kilka lat. Tak się jednak nie stało. Jest to spowodowane słabymi wynikami: spółka bardzo podniosła prognozę dynamiki spadku przychodów i obcięła rentowność, czyli możliwość wypłaty dywidendy."

Nic dodać, nic ująć - wiara w "mit" bezpieczeństwa i trwałych, sporych dywidend - powód dzisiejszej i październikowej rozpaczy. O ile w instytucjach finansowych ludzie się zorientują teraz (lub zorientowali w październiku bądź wcześniej), tak przeciętni akcjonariusze indywidualni, często posiadający akcje pracownicze, nie mający dostatecznej wiedzy o rynku i spółce, mogą dalej wierzyć w ten "mit".

Pamiętam, raz jak pracowałem w POKu przyszła do biura klientka, w średnim wieku, i mówi, że chciałaby wypłacić dywidendę z Telekomunikacji. Sierpień, sezon dywidendowy, standardowa prośba klienta. Patrzę na rachunek, a tam nic nie ma, w co klienta nie może uwierzyć na początek. Precyzuję, kiedy akcje posiadała, kiedy sprzedała etc. Okazało się, że klientka sprzedała akcje w marcu poprzedniego roku, ale myślała, że jak posiadała akcje od stycznia do marca, to powinna dostać część dywidendy za tamten rok. Taka anegdota, jeśli już wspomniałem o akcjach pracowniczych Telekomunikacji.

============
Z kronikarskiego obowiązku, to jest mój setny wpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz